Lato za nami, pozostały nam tylko muszelki zbierane w promieniach słońca na plaży, zdjęcia i resztki sierpniowej opalenizny łapanej na ostatnią chwilę. Jednocześnie to czas, kiedy jesteśmy jeszcze przed wskoczeniem w grube, puchowe kurtki w których i tak wszyscy jesteśmy wielcy i grubi niezależnie od tego czy mamy 10% czy 20% tkanki tłuszczowej. Możemy nacieszyć się lekkimi sweterkami narzuconymi w chłodne wieczory i ostatnimi sezonowymi owocami. W dzisiejszym zestawieniu ulubieńców miesiąca znalazły się też propozycje filmowe i serialowe.
1. Alibi
Fanką komedii nie jestem. Komedii romantycznych tym bardziej… Nudzą mnie, nie bawią, a czasem wręcz irytują. Potrzebuję dużo emocji i ciekawej akcji. Jednego niedzielnego wieczoru przechodząc bardzo poważny kryzys nerwowy (PMS w połączeniu z kilkoma denerwującymi sytuacjami), w ramach odstresowania wybraliśmy się do kina na ,,Alibi”. Ta francuska komedia zachęciła nas fajnym zwiastunem i dobrymi ocenami na filmwebie.
,,Właściciel firmy zajmującej się znajdywaniem wymówek na różne okazje zakochuje się w kobiecie, która nie cierpi kłamstwa. Aby ukryć swoją profesję robi to, co potrafi najlepiej – kłamie.” (filmweb.pl)
Film mogę Wam polecić z czystym sumieniem, jako jedna z niewielu komedii rozbawiła mnie do łez. I nie jest to tylko kwestia gorszego dnia, bo nie tylko ja podzielam taką opinię.
Bez zastanowienia 10/10. To Wasz must have na jesienne wieczory.
2.Meat us
Mała, niepozorna knajpka na Żydowskiej. Trafiłam jak zwykle: przez pozytywne recenzje podpatrzone u innych blogerów. Udaliśmy się tam na spontanicznego, ale udanego cheata.
Menu skromne, powiedziałabym, że bardzo krótkie, ale konkretne. Co w nim znajdziemy? Tylko i wyłącznie… kanapki 🙂 Tak, też byłam nastawiona sceptycznie, ale wystarczy zobaczyć, jak to cudo prezentuje się na zdjęciu, żeby zrozumieć, że samo słowo ,,kanapka” to zdecydowanie za mało.
Co zamówiliśmy?
Nowość lokalu: bułkę z krewetkami, sosem mango, kiełkami, sezamem i…. masą innych cudów, których niestety nigdzie nie zapisałam dokładnie. Za to w drugiej kanapce znalazł się grillowany stek, papryka, pieczarki, cheddar, tymianek i cebulka.
Kochani – to był prawdziwy orgazm kulinarny. Pachnące i gorące buły zostały nam podane błyskawicznie. Lokal był pusty, ponieważ wybraliśmy się we wtorek wieczorem, a jak wiadomo, nie jest to zbyt popularny dzień na wieczorne wyjścia. Zamiast talerzy: oryginalne patelnie. Dla mnie to plus. Patrząc na swoją na maksa wypasioną kanapkę zastanawiałam się w panice, gdzie są sztućce?! No więc tak – tutaj nie ma cackania się. Bierzecie bułę w łapki i zatapiacie w niej zęby. Po pierwszym kęsie wiedziałam, że będzie to miejsce do którego będę wracać. Nie możemy wybrać lepszej buły, bo obydwie były absolutnie genialne: pierwsza pełna krewetek (było ich około 8) – 25 pln, druga z idealnie mięciutką, rozpadającą się wołowiną, lekko pikantna, z ciągnącym serem, chrupka z zewnątrz i cudownie miękka w środku – 21 pln.
Jest to jedno z tych miejsc, do których z pewnością szybko wrócę. Dawno żadne miejsce nie zaskoczyło mnie tak pozytywnie i nie mogę się doczekać na spróbowanie kolejnych kombinacji smakowych w tym miejscu. Tylko raczej odradzam na pierwszą randkę 😀 Niektóre kobietki mogą poczuć się podwójnie zestresowane, gdy będą musiały zatapiać się paluchami i twarzą w mięsie ze sosem 🙂
3.Bubble waffle
Oryginalne goferki, na które wybierałam się od kilku miesięcy okazały się.. nie być warte tych cheatowych kalorii. Zamówiliśmy Maxi King’a i Kinder Country. Mając porównanie do Bubble Waffle w Sopocie (więcej w TYM wpisie) oczekiwaliśmy przynajmniej dobrych lodów z dobrymi dodatkami. Mało polewy (która jak się okazało znalazła się prawie w całości w papierku :/), nie słodka bita śmietana i ogólne wrażenie, że spodziewaliśmy się czegoś więcej. Samo ciasto na gofry było smaczne.
4.Olejek do włosów
Nie wiem, czy mogę się nazwać rasową ,,włosomaniaczką”, ale poświęcam dużo czasu na odpowiedni dobór kosmetyków dla moich włosów. W wolnych chwilach sporo czytam, a zachodząc do drogerii, odpływam przynajmniej na godzinę i aż się trzęsę z radości buszując między regałami z tymi wszystkimi cudami.
Minimum raz, a maksymalnie 3 razy w tygodniu robię olejowanie włosów. Praktykuję to od kilku lat i mogę powiedzieć, że efekty widać:
*Dopiero po kilku miesiącach regularnego stosowania
*Tylko przy doborze kosmetyków odpowiednich do danego typu włosów
*W połączaniu z odpowiednią, odżywczą dietą (na przykład na redukcji na bardzo niskiej podaży kalorii mimo dbania o włosy, niestety wylatywały garściami)
*Przy ograniczeniu wszystkich negatywnych metod stylizacji i koloryzacji: prostowania, rozjaśniania, kręcenia, tapirowania itd.
Znalezienie odpowiedniego dla moich włosów oleju zajęło mi bardzo długo. To, jak włosy zareagują na dany kosmetyk zależy od ich porowatości. Osławiony i genialny olej kokosowy sprawdzał się u mnie fatalnie. Włosy były w gorszym stanie niż przy braku stosowania olejów. Podobnie przy oliwie z oliwek. Lepiej sprawdził się olej ze słodkich migdałów oraz mieszanka oleju jojoba, arganowego i z awokado. Ostatnio kupiłam nowość do przetestowania i już po pierwszym razie wiedziałam, że był to strzał w 10 dla moich włosów.
Olej nakładam od nasady aż po końce, wiążę w koczka i idę spać. Rano myję włosy szamponem, nakładam odżywkę i pozwalam im naturalnie wyschnąć. Jesli się spieszę, podsuszam je suszarką układając na szczotkę.
5. Mr Pancake I Pizza Boyzzz
Nowo otwarta, mega hipsterska, instagramowa miejscówka ze spektakularnie wyglądającymi pancake’ami i baaardzo oryginalną pizzą. Oraz pysznym prosecco 😉 Duży plus za to, że za jednym razem możecie zamówić i pizzę i naleśniczki: na danie główne i na przykład deser.
Ogromny plus już za samo menu. Takiej pizzy nie zjecie chyba w żadnym innym miejscu. Jeśli macie dość klasyki i szukacie nowych, ciekawych wrażeń, koniecznie musicie to sprawdzić.
Ja z moją przyjaciółką klasycznie wzięłyśmy ,,na pół” 😀 Wybór padł na pancake’i z oreo i pizzę z… frytkami! Nawet sosik dostałyśmy dodatkowo gratis, chociaż nie musiałyśmy. Dlatego byłyśmy pod ogromnym wrażeniem obsługi, która była bardzo miła. Niestety nie wiem czemu, ale w ostatnim czasie zostać dobrze obsłużonym w miłej atmosferze to jakaś wielka sztuka i wyczyn. A szkoda. Oczywiście to działa w dwie strony i klient również powinien podchodzić do ,,drugiej strony” z uprzejmością, uśmiechem i szacunkiem.
Wracając do jedzonka: wiecie, ze jestem totalnym słodyczoholikiem, ale tym razem.. wygrała pizza. Nie żeby pancake’i były niedobre. Były przesłodkie i idealnie puszysto-puchate. Czy nutella, czekolada i oreo mogą nie smakować? Natomiast pizza zdecydowanie wygrała (pizza i frytki YAS YAS YAAAS), dlatego z przyjemnością wrócę wypróbować kolejne smaki.
No i chętnie napiję się jeszcze prosecco…
6. Orphan black
Nowy serial na jesienne wieczory. Ja już daleko za połową, chociaż nie zakończyłam jeszcze całości (V sezonu). Mogę polecić za to, ze każde 45 minut mija jak minuta, serial trzyma w napięciu, a ja muszę uważać, żeby nie połamać paznokci, gdy wpijam je sobie w kolano, pod wpływem emocji.
7.Pragnienie
Książkę mogę polecić jedynie tym, którzy mają stalowe nerwy. Jeśli szukacie lektury do wyciszenia przed snem, mówię zdecydowane NIE. Jeśli sięgnęliście po książkę z mojego ostatniego polecenia (więcej TUTAJ) i chcecie jeszcze więcej, to polecam zagłębić się w świat norweskiego pisarza Nesbo.
To na tyle z dzisiejszego zestawienia – trzymajcie się! 😉